Dzisiaj znowu idziemy w ślad za Magdaleną i Piotrem. Wczoraj w informacji turystycznej znajdującej się w starym morskim kontenerze w centrum miasta kupiliśmy 5 godzinną wycieczkę konną (4900KGS za dwie osoby). Pierwszy raz na konie i od razu na wycieczkę takiego kalibru? Brawo My! Czekamy właśnie punkt 9:00 na krawężniku przed "biurem" denerwując się lekko, gdyż jest jakieś opóźnienie. W końcu znajdują nas dwaj panowie i zabierają na obrzeża miasta do rolnika czy innego hodowcy. Po drodze oczywiście o wszystko nas wypytują, każdy jest ciekaw co robisz i jak Ci się żyje w Polsce, normalna rzecz. Na miejscu szef ma już naszykowane dla nas dwa konie. Szkolenie było banalnie proste i błyskawiczne: trzy ruchy lejcami na prawa, na lewa i stop do siebie. Uderzenie pietami w konia oznaczało rabotajet, i to tyle! ;) Szef zabrał nas w pewną niewyobrażalnie piękną i dużą dolinę za miasto, w zasadzie to słowa są zbędne, proszę spojrzeć na zdjęcia.
Ogier samcem alfa nie był, za to klacz ze stajni w Janowie Podlaskim. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że jazda konna może być tak stresująca♥♥♥...