Miasto Królewskich Pałaców

Dzisiejszego dnia na pierwszy rzut idzie Wielki Pałac Królewski. Już po drodze zaczęli nas zaczepiać oszuści i twierdząc, że pałac dziś zamknięty, olaliśmy ich nie zatrzymując się i nie odpowiadając wcale. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej Bangkok jest najgorętszym miastem świata, to na pewno prawda bo wytrzymać się nie da. Pod Pałacem tłumy, okazuje się, że otwarty jest krócej niż zazwyczaj bo tylko do 13, ze względu na jakąś uroczystość. Bilet 500THB(+-55PLN) do tego kaucja za wypożyczenie długich spodni, i jesteśmy gotowi do zwiedzania. Jeżeli wczoraj pisałem, że Tajowie budują z rozmachem to dziś nie mam, żadnych słów na opisanie całego kompleksu Wielkiego Pałacu Królewskiego wraz z fantastyczną Wat Phra Kaew Świątynią Szmaragdowego Buddy. To taka Jasna Góra dla Tajów, co ciekawe Budda jest z jadeitu a nie szmaragdu. Jego złote szaty zmienia się wraz z porą roku, ma ich trzy letnią, zimową, oraz na porę deszczową. Znajdują się tu też inne świątynie wraz z relikwiami Buddy np. fragment kości (mostka)! Królewski Panteon, Mauzoleum, Biblioteka, dzwonnice i osiem prangów, budynek audiencji i przyjęć, budynek tronowy i Muzeum Świątynne do którego zdążyliśmy w ostatniej chwili przed zamknięciem. Oddajemy spodnie, odbieramy kaucję udajemy się do najstarszej świątyni w Bangkoku (XVIw.)

Mowa o Wat Pho z Leżącym Buddą. Bilet wstępu dla turystów 100THB(+-11PLN), w tym butelka wody. Woda się przyda bo jest coraz goręcej, patelnia konkretna. Posąg Buddy przedstawia go w chwili śmierci czekającego na nirwanę, posąg zajmuję cała kaplicę ma 46m długości i 15m wysokości. Ciekawe są jego stopy inkrustowane macicą perłową ze 108 starymi symbolami. Cały kompleks to nie tylko Leżący Budda, tętni on życiem, mieszka tu 300 mnichów. Po wizycie w świątyni udaliśmy się na obiad w okolice przystani Tha Phra Chan, panuje tu masakryczna krzątanina, do której generalni już zacząłem się przyzwyczajać. Zjemy tu wszystko co chcemy za niewielkie pieniądze, dodatkowo masa tu stoisk z różnego rodzaju dewocjonaliami itp, okolica jest przyjemna ponieważ znajduje się tu sporo wysokich platanów dających cień, czego w innych częściach miasta nie uświadczymy.

Wracamy do hotelu wziąć śołer. Potem łapiemy taksi (10PLN /2os.) i udajemy się do Siam Pragon, jednego z większych i nowszych Centrów Handlowych Tajskiej stolicy, robimy rekonesans, co warto kupić. Ceny raczej nie dla nas, poza japońskim ramen na kolacje nie kupujemy nic. Udajemy się na piechotę z kolei do trochę bardziej klimatycznego miejsca Pratunam Market, uliczny bazar ze wszystkim. Kupuję trochę rzeczy i walizkę którą już potrzebuje bezapelacyjnie bo do plecaka nie zmieści się już kompletnie nic. Z łupami wracamy do naszej dzielni. Trochę popiliśmy, skończyło się to tak, że szybko zasnąłem po ciężkim dniu.

Zdjęcia (62)

Komentarze (0)