Geoblog.pl    marcin3u    Podróże    香港, 澳門 (Hong Kong, Makau), Kuala Lumpur, กรุงเทพฯ (Bangkok) 2014    Miasto Dzikich Śliwek
Zwiń mapę
2014
09
gru

Miasto Dzikich Śliwek

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13937 km
 
Około 10 lądujemy na Lotnisku Don Muang, drugie lotnisko Bangkoku obsługując głównie tanie linie lotnicze. Tak szybko bagażu z taśmy jeszcze chyba nigdy nie odebrałem na żadnym lotnisku, nie czekaliśmy nawet sekundy. Łapiemy taxi i tu fajne rozwiązanie, stają wszyscy w kilku kolejkach, są Tajowie którzy kierują ruchem. Taksówki podjeżdżają, ludzi zabierają, zero bałaganu. Pokazujemy adres i jedziemy, w emailu z hotelu mieliśmy wskazówki dla kierowcy, dojechał prawie idealnie. 26KM, z napiwkiem 300THB (+-32PLN).

Sri Krungthep Hotel
5 Siripong RD, Samranrat, Pranakorn, Bangkok (Sao Ching Cha)
2640THB(+-290PLN)/3noce/2os.

Idziemy w miasto, wszystkie najważniejsze atrakcje są w pobliżu naszego hotelu. Żar leje się z nieba niewyobrażalny, dookoła beton nie jest lekko, na dodatek zostawiłem kapelusz w Krabi przed hostelem. Na pierwszy rzut idzie Świątynia Wat Suthat, 20THB(+-2,20PLN). Generalnie spory kompleks Świątyń Buddyjskich, nie będę się opisywał na tym co tam widziałem spójrzcie sami na zdjęcia.

Szwendając się po okolicy, nieopodal pomnika Króla Ramy III, zaczepił nas jakiś koleś. Mówi, że jest nauczycielem, pyta się skąd jesteśmy, kiedy przyjechaliśmy, czym się zajmujemy itp. Zaczął nam podpowiadać co warto zobaczyć, gdzie pojechać nawet złapał nam tuktuka. Łyknęliśmy jak pelikan, ale mi się zaświeciła lampka. Zacząłem przeglądać internet w trakcie jazdy i dowiedziałem się że, jeśli ktoś nieznajomy oferuje Ci zobaczenie "Lucky Buddah", zakupy i inne rzeczy, to oszuści, wykorzystujący naiwnych turystów. Do Szczęśliwego Buddy pojechaliśmy było nie daleko, nikt od nas nic nie chciał. Mówię do Hodaka spadamy, ale kierowca go namówił by pojechać do sklepu z garniturami, by tylko obejrzeć towar za to on dostanie kasę na paliwo. Ja nie byłem chętny ale pojechaliśmy. Weszliśmy do sklepu, nic nie dotykaliśmy, na pytanie skąd jesteśmy, odpowiedziałem, że z Łotwy. Nic nie kupując szybko wyszliśmy, kierowca tuktuka przegiął pałę wziął chyba 200THB. No teraz już będziemy mądrzejsi, generalnie jeszcze kilka razy będą nas różni ludzie zaczepiać ale my już się nie damy, nawet ostrzeżemy innych nieświadomych turystów.

Wracamy pod pomnik Króla Ramy III, naszego znajomego nauczyciela już nie widać! Ale warto za to wejść do Wat Ratchanaddaram, generalnie Świątyń w tym mieście jest zatrzęsienie, a jakie to cudeńka złote, kolorowe, przyznać trzeba budują z rozmachem. Po zjedzeniu ulicznego grilla Hodak podpowiada byśmy teraz udali się na stadion Lumpini są dziś zawody Muay Thai Kickboxing. Złapaliśmy dwie taksówki i tuktuka nikt nie chciał tam jechać!?! Postanowiliśmy przejść się kawałek (okazało się, że to dość spory kawałek). Szliśmy zakorkowaną ulicą, hałas, spaliny, chodniki zastawione kramami wszelakiej maści, trzeba się było przeciskać. Dla mnie to był koszmar, ja z uporządkowanej Europy, a tu dosłownie chaos. Jak to działa? Nie wiem, ale mój mózg tego nie ogarniał, rozwaliło mi system, 404ERRORRRRRRR...

Jakimś cudem doszliśmy do metra MRT, podjechaliśmy trzy stacje w okolice Lumpini Park. Stadionu nie widać, okazuje się, że od niedawna jest w nowym miejscu (niedaleko lotniska Don Mueang). Taksiarze znowu nie chcą nas zabrać. Oczywiście pojawiło się dwóch kolesi którzy oferowali jakieś bilety i transport, ale krzyknęli za dużą kwotę. Dobra wracamy trudno. Po drodze zaszliśmy na dworzec kolejowy, chyba tylko tak z ciekawości. O dziwo chodniki którymi szliśmy wcześniej już opustoszały, za to za Bramą Chinatown nic z tych rzeczy, jedna wielka restauracja pod gołym niebem. Wszędzie pełno ludzi, plastikowych stolików, stoisk z jedzeniem i restauracji. Ogień bucha, woda wrze, para unosi się, te wszystkie zapachy, szkoda że państwa tam nie było z nami. Kolacja musi być, jak ktoś lubi owoce morza będzie w siódmym niebie. A na deser inne owoce np. durian, całkiem smaczny, jego woń to inna kwestia.

Mamy dość na dziś, pierwszy dzień w Mieście Dzikich Śliwek dobiega końca, upał, chaos, i oszuści dali nam w kość. Ale za to jutro to my przejmujemy miasto!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (67)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marcin3u
Marcin Krajewski
zwiedził 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 373 wpisy373 70 komentarzy70 7966 zdjęć7966 15 plików multimedialnych15
 
Moje podróżewięcej
25.07.2020 - 03.08.2020
 
 
31.08.2019 - 03.09.2019