Wszystko zaczęło się w Pułtusku. Pewnego weekendu po zajęciach na uczelni w hotelu Zalewski, pijąc piwko wpadł nam do głowy przebiegły plan. Jedziemy do Wilna. Również jak w przypadku Lwowa była to szybka piłka.
Całą podróż trzeba było wcisnąć między dniem wszystkich zmarłych, a kończącym się moim urlopem. W związku z tym postanowiliśmy jechać międzynarodowym autobusem z Warszawy Zachodniej, a wracać z kolei koleją ;-) [bilet 75zł]
Autobus odjeżdżał 9:30, czekałem na Alana przybywającego z Krakowa, bileciki to koszt 135zł. Zapakowaliśmy się do litewskiego neoplana wraz z hordą innych podróżnych (z nami 5 osób). Podróż trwała kilka godzin, kierowca robi jeden postój gdzieś na mazurach.