Geoblog.pl    marcin3u    Podróże    Lisboa 2010    trochę kultury i rozrywki
Zwiń mapę
2010
03
paź

trochę kultury i rozrywki

 
Portugal
Portugal, Lisboa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2842 km
 
Wstajemy rano wyglądamy za okno kropi, lipa. Po śniadaniu wychodzimy, bluza potrzebna bo trochę wieje ale nie jest tragicznie. Co tu robić? Trzeba jechać do muzeum, Alan się napalił na Museu Nacional de Arte Antiga więc tam lecimy. Na Rossio wsiadamy do tramwaju nr.18 i jedziemy pod samo muzeum. Dziś niedziela do 14 zwiedzanie za darmo mamy szczęście. Muzeum powstało w 1884 roku, posiada 3 poziomy na których oglądać głownie dzieła sztuki portugalskiej oraz malarstwo europejskie, wystawy sztuki użytkowej meble, tkaniny, szkła porcelany itp. oraz przedmioty afrykańskie dalekowschodnie i hinduskie. Jest tego naprawdę dużo, więc uwaga bo można przedawkować. Nakarmiliśmy mózg, wychodzimy, nawet już nie kropi, wracamy na Rossio tramwajem. Stamtąd wczorajszą nocną trasą na zamek. Bilet 7EUR. Zamek Św.Jerzego potężne fortyfikacje, mury, wieże, wały, armaty na stromym wzgórzu górują nad centrum miasta. Spacerując dokoła podziwiać możemy wspaniałe widoki Lizbony, a wewnątrz wspaniałe dziedzińce i place na których spotkamy spacerujące pawie, i rosnące gdzieniegdzie drzewka cytrynowe. Nie mieliśmy dalej planu, wymyśliłem że przejedziemy całą trasę jednym z retro tramwajów, tak więc zrobiliśmy ale nasz podróż trwała tylko 2 przystanki ponieważ z za okna ukazała mi się Se (katedra) przypominająca bardziej twierdze niż świątynie surowa romańska fasada z 2 wieżami datowana na XIVwiek, wnętrze ciemne mroczne tajemnicze. Co ważne katedra została wybudowana na gruzach meczetu ale znaleziono podczas wykopalisk i starsze ślady budowli Rzymian, Wizygotów czy Maurów. Znowu wsiedliśmy w tramwaj tym razem dojechaliśmy do końca ale gdzie? No właśnie tak nie do końca wiedzieliśmy, znaliśmy +- nasze położenie więc zaczęliśmy się na piechotę kierować w stronę hotelu, po drodze znaleźliśmy market (kupiliśmy parę rzeczy) i stację metra. Za chwilę byliśmy już w hotelu, zostawiliśmy zakupy i poszliśmy po sąsiedzku na obiad, wybraliśmy mały przytulny lokalik wyklejony azulejos (mozaikami). Wybraliśmy go ze względu na spora ilość przesiadujących w nim lokalsów (miejscowych). Podobno je się tam gdzie miejscowi? Zamówiliśmy gotowanego dorsza danie narodowe, muszę powiedzieć że drugi raz się rozczarowałem. Jeden wielki ziemniak, jedno jajko na twardo, kawałek brokuła i makabrycznie przesolony dorsz!! Alan nie zjadł, Kurnik wytrzymał ale tylko połowę opchnął, jako jedyny zjadłem całość gdyby nie sagres (lokalne piwo) to nie dał bym rady. Dodam, że nie używając w kuchni soli było to dla mnie naprawdę straszne przeżycie ;D Po zapłaceniu słonego rachunku za słonego dorsza uderzyliśmy od razu do kiosku po jakiegoś słodkiego batona i puszkę herbaty. Nie ma co się łamać trzeba się spieszyć za godzinę rozpoczyna się mecz. Tak jedziemy na stadion Estádio da Luz, dziś gra SL Benfica. Bilet na mecz 24EUR. Przeżycia ze spotkania bezcenne zwłaszcza, że to moja pierwsza wizyta na takim obiekcie podczas rozgrywek. SL Benfica - SC Braga 1:0
Po meczy wracamy do hotelu jutro ostatni dzień w Lizbonie, trzeba ogarnąć plan na jutro jest jeszcze dużo do zobaczenia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marcin3u
Marcin Krajewski
zwiedził 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 373 wpisy373 70 komentarzy70 7966 zdjęć7966 15 plików multimedialnych15
 
Moje podróżewięcej
25.07.2020 - 03.08.2020
 
 
31.08.2019 - 03.09.2019