Po obiedzie wsiedliśmy ponownie do pociągu, tym razem kierunek Salaspils. Mieliśmy dwa cele z których udało się zrealizować tylko jeden, niestety! Żeby dojść do KL Riga-Kaiserwald trzeba wysiąść na małej stacji w lesie Darzini 0,50LVL , tu uwaga bo wszystkie pociągi się tu nie zatrzymują. Następnie kierujemy się przez las według starych zardzewiałych po sowieckich znakach. Powiem szczerze że oznaczania są ale tak jakby ich nie było. To że trafiliśmy do celu to cud. Po drodze odkryliśmy miejsce w którym znajdowało się krematorium. Dochodzimy do dużej polany, na której we wschodnim krańcu stoi wielka betonowa prostokątna konstrukcja, można wejść do środka schodami w górę gdzie rozciąga się widok na całą polanę. Następnie schodzimy w dół gdzie w małej ciemnej surowej salce znajduje się skromna galeria. Na zewnątrz stoją wielkie monumentalne posagi symbolizujące cierpienie jak i ducha buntu i wytrzymałości. Spokój i ciszę co chwila narusza bicie serca (taktomierz umieszczony w podziemiach) przypominające o każdym kto stracił tu życie w latach 1941-44.
Jakimś cudem udało nam się złapać pociąg i przejechać 1 stacje do Salaspils (na gapę), polski Kircholm. Tu w 1605 roku Polskie wojska hetmana Jana Karola Chodkiewicza rozgromiły wojska szwedzkie pod wodzą króla Karola IX. Stoi tu pamiątkowy pomnik upamiętniając tą jedną z większych bitew nowożytnych. Niestety nie znaleźliśmy go, w 2 przewodnikach nie było wzmianki jak do niego dojść. Ani bardzo miłe i uprzejme panie z kasy na dworcu, ani podróżni, ani taksówkarz nie wiedział gdzie to jest. Ponieważ było już późno, a za 5 min mieliśmy elektriczke do Rygi 0,70LVL, zrezygnowaliśmy z poszukiwań.