Przemyśl to całkiem Przemyślane miasto, muszę tu kiedyś zostać na noc i poznać je bliżej. Zawsze jest tylko punktem przelotnym miedzy Warszawą a Lwowem, a to błąd. Chociażby dla tych wszystkich zabytków świeckich jak i sakralnych a jest tu naprawdę w czym wybierać: zamki, pałace, dworki, kościoły, katedry, cerkwie, 2 synagogi i wiele innych.
Dzień zaczynamy od obiadu i kufla leżajska. Postanawiamy, że zaczekamy na Alana, który będzie jechał pociągiem z Krakowa i ma być 11:47. Udaliśmy się na wzgórze do renesansowego Zamku Kazimierzowskiego, jest tam świetna panorama na okolicę. Hodak walnął drzemkę na ławce jak jakiś lump a ja poszedłem w miasto. Około południa wróciliśmy na dworzec odebrać "zdradziecką mordę" Alana i wsiedliśmy do busa, który jechał do granicy, 2PLN. Przejście graniczne Medyka-Szeginie przeszliśmy wyjątkowo szybko, praktycznie nie było kolejki. Mieliśmy jechać do Lwowa marszrutką, ale spotkaliśmy jednego polaka które też chciał tam jechać i skorzystaliśmy z oferty przejazdu prywatnym autem za 100PLN. Po 25PLN na głowę trochę sporo bo to tylko 80km ale znacznie szybciej i przyjemniej niż indyjską marszrutką.