Następnego dnia udaliśmy się w okolice Dworca Kolejowego. Na pierwszy rzut poszedł Targ Privoz. W Polsce takich targów już nie ma! Te kolory, te zapachy, ten rumor. Zaopatrzymy się tu we wszystko co potrzebne, warzywa, owoce, bakalie, mąki, kaszę, makarony, świeże soki, ryby wędzone, ryby świeże i inne stworzenia z czeluści morza, dostaniemy wędlinę wieprzową, wołową, sało i koninę nie przetrzymywaną w chłodniach jak UE nakazuję, a mimo to bardzo dobrą, sery białe, żółte, śmietanę na litry sprzedawaną w woreczkach, jaja i co tylko wam potrzeba!
Po zakupach na bazarze udaliśmy się "pieszką" do Parku Szewczenki a następnie mijając stadion Czornomoreć Odessa, Pomnik Nieznanego Marynarza do Delfinarium NEMO. Nie popieram trzymania zwierząt w niewoli ale raz w życiu trzeba delfiny zobaczyć. (Tak jak w Madrycie byłem pierwszy i ostatni raz na Korridzie, a kto z was nie był nigdy w ZOO niech pierwszy rzuci kamień). 250UAH(+-40PLN) tyle kosztuje bilet, w głównej roli delfiny ale jest i foka oraz mors. Nie klaskałem, pierwszy raz w życiu widziałem te wspaniałe ssaki, i słyszałem ich głos. Moja mama to już w ogóle odpłynęła, była zachwycona.
Resztę dnia poświeciliśmy na leżakowanie na plaży i odpoczynek w końcu jutro wracamy do Winnicy.