Po prawie czterech godzinach lądujemy na międzynarodowym lotnisku Luqa. O kurczaki ale wieje, gorzej niż nad Bałtykiem. Sparta miała 300 wojaków, a Malta ma 300 dni słonecznych w roku. Szkoda, że trafiliśmy na te pozostałem 65 dni. A ja się zastanawiałem czy brać krótkie spodenki! Generalnie przez morze śródziemne przechodził front, i temperatury spadły dość nisko nie tylko na Malcie. W Algierze było 7°C, Kairze 10°C a w Izraelu i Turcji to nawet spadł śnieg.
http://www.maltairport.com/en/home.htm
Na lotnisku warto zajść do informacji turystycznej, wziąć mapki oraz broszurki o wydarzeniach na dany miesiąc. Kupimy też bilet na autobus, my kupiliśmy tygodniowy za 21€, jak się później okaże na cztery dni wystarczyłby 12-przejazdowy za 15€. Nie wiem dlaczego ale w rozkładzie były dwa autobusy na godzinę. Pierwszy X2 podjechał ale nas nie zabrał bo było za dużo chętnych. Kolejny nie przyjechał więc zmuszeni byliśmy czekać na kolejny i tak pod lotniskiem spędziliśmy z półtorej godziny. Na pocieszenie autobus miał przystanek tuż pod naszym hotelem.
http://www.publictransport.com.mt/home?l=1
Po zameldowaniu się, zrobiliśmy sobie spacerek, a że po przejściu przez ulicę mieliśmy już promenadę i morze nie mogło być lepiej. W Market Tower zrobiliśmy zakupy by zjeść coś na kolację. Chyba się starzeję bo zgubiłem gdzieś kartę od pokoju, szukając jej zaczęło padać więc trochę zmokliśmy, momentami padał nawet grad. W hotelu dali nam drugą kartę, i nie pobrali żadnej opłaty za tą zgubioną. Obsługa naprawdę była bardzo miła.
http://sliemachalethotel.com/
97,20€/2os./4 noce (pokój z widokiem na morze)