Czerwone dachy winiarni

Pierwszego dnia pogoda była bardzo przyjemna słonecznie i 21°C, krótki rękaw wskazany. Zaraz po przebudzeniu udaliśmy się do cukierni na portugalski klasyk czyli babeczki Pastéis de Nata i kawę która też musi być. Portugalczycy śniadania jedzą słodkie jak Włosi. Po śniadaniu poszliśmy od razu na drugi brzeg rzeki Douro do Vila Nova de Gaia, tak bo to już inne miasto choć żadne tabliczki na moście nie informują nas o tym. Sam most Ponte Luís I (Ludwik I Bragança) to już perełka dwukondygnacyjny stalowy, zaprojektował go inżynier z grupy Gustave Eiffel. Rozpościera się tu wspaniała panorama na całe Porto. Warto posiedzieć w ogrodzie Jardim do Morro i zajrzeć do Mosteiro da Serra do Pilar. Zaraz obok ogrodu możemy skorzystać z kolejki linowej, jest droga i czas przejazdu bardzo krótki.

Kolejka Linowa:
http://www.gaiacablecar.com/Teleferico_UK.html

Polecam udanie się na dół jednymi ze schodów pomiędzy starymi kamienicami a magazynami z winem. Promenada nad rzeką, bardzo fajna, klimacik, przycumowane są barki, którymi spławiano tradycyjnie wino z plantacji, czyli porto. Są też statki wycieczkowe, którymi można się udać w 50 min rejs po rzece zobaczyć większość mostów, oraz miasto z innej perspektywy. Nie wiem jak u innych operatorów ale my skorzystaliśmy przedostatniego dnia ze statku z logo Offley za 12,50€. Do tego dostaliśmy voucher na darmowe zwiedzanie z degustacją winiarni Oflly, oraz lampkę różowego porto w winiarni Porto Cruz. Pierwszego dnia nie wiedzieliśmy takich rzeczy i udaliśmy się do piwnic Cockburn's tam kupiliśmy 3 lampki 'the Smithes tasting" po jednej ruby, tawny i vintage, cena 10€. Vintage z 2007 roku to poezja, ale butelka takiego wina jak dla mnie jest zbyt droga. I tak na lekkim rauszu ruszamy dalej odkrywać kolejne piwnice. Moje odkrycie roku to białe porto, pamiętajcie pić je mocno schłodzone powinno mieć około 4°C. Oraz nowość różowe, przed produkcją oddziela się skórkę z winogron by nie nabrała takiego intensywnego koloru. Na jednej z degustacji spotkalismy starszą parę z Czech, porozmawialiśmy trochę sobie, polecili nam Sandemana, niestety nie mieliśmy okazji odwiedzić. Porto to mocne wina, mają od 19-21% mocy także po degustacjach warto coś zjeść, na promenadzie jest mnóstwo restauracji i knajpek, cenowo różnie z tendencją drogo. Polecam zajść w uliczkę między Sandemanem a Porto Cruz Rua Cândido dos Reis znajdziemy tam kilka lokali w których siedzą sami lokalsi. Właściciel sam nas zapraszał do środka gdy przeglądaliśmy menu. I tak za 8,80€ dostaliśmy, bombę kaloryczną w postaci Francesinha (taka gorąca kanapka, kilka rodzai mięsa przekładanych chlebem tostowym, wszystko w roztopionym serze, zalanym specjalnym piwno-pomidorowym sosie z frytkami), na deser Pastéis de Nata i kawa. Jak sami widzicie nie dużo, tak samo w sklepach na tej ulicy dostaniemy wina w dobrych cenach niższych niż w piwnicach.

Pamiętajcie alkohol tylko dla pełnoletnich, pijcie go odpowiedzialnie! ;)

Winiarnie:
http://www.sandeman.com/
http://www.myportocruz.com/
http://www.cockburns.com/index.php
http://eng.sograpevinhos.com/visitas/cave/9 (Offley)
http://www.fonseca.pt/
http://www.krohn.pt/en/?/visit-us
http://www.croftport.com/en/
http://www.taylor.pt/en/

Zdjęcia (36)

Komentarze (0)