Geoblog.pl    marcin3u    Podróże    香港, 澳門 (Hong Kong, Makau), Kuala Lumpur, กรุงเทพฯ (Bangkok) 2014    Dzień hinduski
Zwiń mapę
2014
04
gru

Dzień hinduski

 
Malezja
Malezja, Kuala Lumpur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12582 km
 
http://www.ktmkomuter.com.my/

Dzisiejszy dzień także zaczynamy na KL Sentral. Tu łapiemy pociąg podmiejski KTM do Batu Caves. Stacja o tej samej nazwie. Bilety można kupić w automacie lub w kasie na dworcu, cena 2MYR. Uwaga nie wsiadać do wagonów dla kobiet, są oznaczone na różowo.

Jaskinie Batu wapienne ponad 150 metrowe skały wyrastające z płaskiego jak naleśnik terenu. Jest tu zespół jaskiń do których przybywają hinduscy pielgrzymi, ale i rzesze turystów jak my. Do głównej Jaskini Katedralnej prowadzą schody o 272 stopniach. Po schodach buszują małe rozrabiaki czyli Makaki. Lepiej jedzenia na wierzchu nie nosić potrafią złodziejaszki coś buchnąć. Generalnie przyzwyczajone są do obecności ludzi i vice versa. Hodak powiedział, że "Hinduskie świątynie są tak samo dobre jak ich filmy i teledyski!" To prawda co tu się dzieje, szkoda, że państwo tego nie widzą, nie słyszą i nie czują! Całkiem ciekawe doświadczenie. W drodze powrotnej patrzymy a tu nasz znajomy Janusz też postanowił tu dziś przyjechać. Schodząc w dół 1/3 długości jest jeszcze jedna jaskinia. Ciemna Jaskinia (Dark Cave). Ta z kolei nie ma nic wspólnego z wyznaniem. Jaskinia ta jest chroniona prawem, można ją zwiedzać tylko z przewodnikiem. Educational Tour to koszt 35MYR. Dostajemy kask na głowę i latarkę w dłoń. Zapalać ją można tylko na polecenie przewodnika, i nigdy w górę gdyż w jaskini mieszka mnóstwo nietoperzy. Specyficzny zapach guano to jedno, różne dziwne żyjące w ciemności robaczki to drugie i cała masa karaluchów. Na końcu trasy mamy całkiem efektowny komin i prześwit którędy nietoperze wylatują na zewnątrz. W drodze na stację piję mojego pierwszego kokosa, trochę mdły ale powiedzieć trzeba super gasi pragnienie przy tym upale, a na dodatek można miąższ plastikową łyżką wyskubać przed obiadem.

http://www.darkcavemalaysia.com/next/

Wracamy na Sentral, tu w centrum handlowym zachodzimy do Uniqlo po jakieś tshirty. I tu tak wystrój Bożo Narodzeniowy, choinki prezenty, mikołaj itd. Malezja kraj muzułmański, wiem globalizacja, unifikacja ale tu nikt nie robi z tego problemu tak jak w Europie np. Zachodniej. Następnie kierujemy się na ulicę Jalan Tun Sambanthan do Little India Brickfields. Już na początku na rondzie stoi tak kiczowata fontanna ze słoniami, że aż piękna. Klimacik podobny do okolic naszego hotelu tylko do kwadratu bardziej intensywny. Idziemy na obiad do takich blaszanych obskurnych budek. Ale żarcie to mają przepyszne, a smaku herbaty z mlekiem i kardamonem nie zapomnę do końca życia. Gość dał mi tackę bananowego liścia i mówi nakładaj sobie co chcesz! A wybór był ogromny. Generalnie najadłem się jak bąk. Za tackę jedzenia, i dwie herbaty płacę tylko 11MYR. Generalnie zauważyłem, że miejscowi naprawdę dużo i często jedzą. Na przywitanie nie mówią: Jak się masz?", tylko "Czy już dzisiaj jadłeś?"

Dobra ja mam na dziś dość Indii, nie daleko za rzeką/kanałem stoi chińska Świątynia Thean Hou. Bardzo fajna kolorowa, dużo rzeźb smoków dookoła. Na dodatek całkiem fajna panorama na miasto. Zaczepił nas sympatyczny chińczyk z żoną. Pytał się skąd jesteśmy, jakie mamy plany i czy nam się podoba w Malezji. Nawet nam chwilę poświęcił czasu, opowiedział o tej świątyni i tym komu jest poświęcona - bogini Mazu (czczona głównie na Tajwanie), oraz objaśnił niektóre rytuały. Pojawiła się też grupka ludzi uprawiających chińską gimnastykę tai chi. Powiem wam, że całkiem to wciągające było dla mnie jako widza, ten spokój, te przemyślane ruchy, ta koncentracja.

Po powrocie do Little India Brickfields, Hodak zorientował się, że zostawił zakupy na tarasie w świątyni kiedy nagrywał tych ludzi od tai chi. Trudno łapiemy taxi bo drugi raz tam pod górę nie wejdę. Szybko wracamy z powrotem. Na KL Sentral łapiemy kolejkę LRT i podjeżdżamy nią na Pasar Seni. Udajemy się do Central Market, tu w porównaniu do Petaling Street można kupić naprawdę fajne rzeczy czy pamiątki. Jak zobaczyłem, musiałem skorzystać: Rybi doktor (Garra Rufa). Wkładasz nogi do akwarium z tymi małymi rybkami a te zjedzą cały Twój martwy naskórek. Na początku łaskocze, po chwili się człowiek przyzwyczaj. Generalnie po całym dniu chodzenia super sprawa dla zmęczonych stóp.

http://www.myrapid.com.my/

I tak kończymy przygodę w KL. Jutro mamy poranny lot to Phuket w Tajlandii, trzeba się wyspać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (61)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marcin3u
Marcin Krajewski
zwiedził 22.5% świata (45 państw)
Zasoby: 373 wpisy373 70 komentarzy70 7966 zdjęć7966 15 plików multimedialnych15
 
Moje podróżewięcej
25.07.2020 - 03.08.2020
 
 
31.08.2019 - 03.09.2019