Witajcie w przyszłości!

W Hong Kongu lądujemy około 16 czasu lokalnego, na nowym lotnisku zbudowanym na sztucznej wyspie. Port Lotniczy HKG jest naprawdę duży, do tego stopnia, że poruszać się po nim można a nawet trzeba kolejką. Przed kontrolą paszportową trzeba koniecznie wypełnić druczek kopię zachować do wyjazdu. Jak na tak rozwinięte państwo-miasto metoda rodem z krajów postradzieckich. Oprócz tego dostajemy zamiast pieczątki karteczkę 4x4cm z danymi personalnymi i informacją, że możemy przebywać w HK 90 dni. Przed wejściem do hali przylotów możemy w informacji turystycznej pobrać mapki i broszurki a obok w kantorze wymienić drobną sumę na początek. W samej hali przylotów warto kupić kartę sim z lokalnym numerem np. w kiosku 7-eleven.

Port Lotniczy:
http://www.hongkongairport.com/eng/index.html
Informacja turystyczna:
http://www.discoverhongkong.com/eng/index.jsp
GSM:
http://www.pccw-hkt.com/en/Prepaid-Discover-HK-Tourist-SIM-Card/

Z lotniska do miasta dostać się na dwa sposoby. Pociągiem Airport Expres(MTR) bardzo szybkim bo podróż trwa tylko 24min, ale drogim bo koszt przejazdu to aż 100HKD(48PLN). Za to bardzo wygodnym, z darmowym WiFi w wagonach. Lub skorzystać z autobusów firmy Cityflyer. Nam bardzo pasował jadący na Koowlon A21. Bilet kupujemy w kasie przy lotnisku gotówką, bądź kartą, debetowa visa przeszła. Bądź wrzucamy odpowiednią kwotę do wrzutni w autobusie, zakupiony wcześniej bilet też. Koszt przejazdu to 33HKD(16PLN), cena zależy od linii. Autobus jedzie zdecydowanie wolniej od pociągu ale dzięki temu możemy podziwiać od razu to niesamowite miasto.

Cityflyer:
http://www.nwstbus.com.hk/routes/airport-bus/route/index.aspx?intLangID=1

Na stacji metra MTR warto zaopatrzyć się w kartę Octopus (Ośmiorniczkę). Doładowujemy ją dowolną kwotą a potem korzystamy z niej jak z biletu np. na przejazdy. Można nią płacić także za drobne zakupy np. w 7-eleven, za jedzenie w restauracjach, w muzeach czy w kinie. My nie skorzystaliśmy a szkoda.

Karta Octopus:
http://www.octopus.com.hk/home/en/index.html

Mimo, że Jet lag (zespół nagłej zmiany strefy czasowej) nas dopadł i zmęczenie po wielogodzinnej podróży też. Założyliśmy krótkie spodnie, t-shirty i poszliśmy, a mieliśmy naprawdę blisko, na nabrzeże. Widok wyspy Hong Kong z Koowlonu to jakaś miazga, nigdy czegoś takiego nie widziałem, wydawało mi się to nie realne, witaj w mieście przyszłości mówiłem sobie. Nawet na 2 godziny zapomniałem, że jestem zmęczony! Te ponad 300 metrowe znikające w chmurach budynki, feria świateł, bryza morza południowochińskiego i pływające po nim kultowe zielone promy Star Ferry, do tego prawie 18°C. Po prostu niesamowicie.

Po napatrzeniu się choć nie wiem czy można się na to wszystko napatrzeć wracamy do naszej klitki w Chungking Mansions. Budynek legenda najtańsze miejsce z noclegami w HK. Antropologiczny tygiel kulturowy, nie jeden profesor pisze tu pracę naukową, są tu chyba wszystkie nacje i narody świat. Najwięcej Hindusów i Afrykańczyków. W budynku jest mnóstwo sklepów, punktów usługowych, hinduskich restauracji, kantorów itp. Są też gigantyczne kolejki do wind bród i smród w szybach wentylacyjnych i klatkach, generalnie zarąbista atmosfera. Multikulturowo.

Nie piszę w jakim hostelu spałem bo jest spora szansa, że nie będziecie spać tam gdzie zarezerwowaliście nocleg tylko w czymś podobnym. My tak właśnie mieliśmy. Generalnie płatność z góry podczas dokonywania rezerwacji. Wyszło 84PLN/os./noc. Jak wspomniałem wcześniej mała kliteczka 2 łóżka i mikro WC-prysznic, nawiasem mówiąc ciekawe rozwiązanie. Generalnie nic mi nie przeszkadzało byłem tak zmęczony, że poszedłem spać. By wstać za dwie godziny i nie móc usnąć, ale to już inna historia...

Zdjęcia (16)

Komentarze (0)