To już moja druga wizyta w Holandii, tym razem pojechałem z mamą odwiedzić brata i zobaczyć jego nowe mieszkanie. Po kilku dniach zwiedzania miejsc w których już byłem namówiłem Krzyśka do trochę dalszej wyprawy, z mała dozą niepewności o jego niedawno zoperowaną rękę. Tak więc ruszamy pożyczonym samochodem (bo ropa tańsza) na polskich tablicach, 360km do Luksemburga czyli stolicy małego księstwa o tej samej nazwie. Dzięki brat jesteś wielki, dziękujemy też koledze za auto.