Ustaliliśmy wieczorem, że dziś udamy się w okolicę miejscowości Tokmok zobaczyć jeden z zabytków. Wieża Burana, jedyna pozostałość po mieście Bałasaghun. Kamienna, 25 metrowa wieża zbudowana została w IX wieku i pierwotnie była minaretem. Rejon ten w przeszłości nawiedzały liczne trzęsienia ziemi, przez co do dzisiejszych czasów nie przetrwało nic więcej. Mało tego szabrownicy rabowali cegły o zgrozo zaczynając od podstawy co doprowadziło prawie do katastrofy. Jednakże ktoś w 1970 roku poszedł po rozum do głowy i przeprowadził remont. Efekt widoczny jest do dzisiaj. Do Tokmok dostaliśmy się marszrutką nr. 350 z dworca zachodniego. Tak była taka marszrutka choć niektórzy ludzie twierdzili, że musimy udać się na dworzec wschodni. Cena przejazdu to jedyne 55KGS. Wysiedliśmy z Paulą zaraz przy głównej drodze przy skrzyżowaniu w kierunku wieży. Tu osaczyli nas taksiarze oferując kurs za 600-700KGS. Ja wiedziałem, że to przegięcie i podziękowaliśmy dżentelmenom, udając się czym prędzej na drugą stronę ulicy tam był dworzec i sklepiki gdzie kupiliśmy pyszne pierożki i wodę. Oraz odnalazł nas kierowca który po ciężkich bojach zszedł do satysfakcjonującej ceny za kurs w wysokości 400KGS w dwie strony z 30-40 minutami czekania na czas naszego zwiedzania. Ponieważ poza wieżą, mini muzeum i sklepikiem z pamiątkami! (W Biszkeku nie znaleźliśmy ani jednego takiego sklepu.), były same pola wracamy do stolicy odwiedzić największy bazar w tej części świata. Tym razem marszrutką nie pamiętam niestety jej numeru udaliśmy się bezpośrednio na dworzec wschodni w cenie 50KGS. Z dworca wzięliśmy Yandexa na bazar czyli kontenerowe miasteczko, tak ogromne, ze wzrokiem się ogarnąć się tego nie da. Trochę późno tu przyjechaliśmy bo cześć handlarzy już się zwijała. Także dość szybko stad uciekliśmy, pozwiedzać miasto nocą przecież trzeba! ;)