W Chinach większość przestrzeni powietrznej zarezerwowana jest dla wojska co powoduje częste opóźnienia, choć nie tylko w końcu to najludniejszy kraj świata z miliardem i 360 milionami mieszkańców, którzy też coraz więcej latają. I tak też było tym razem wylot nam się opóźnił około godziny, co dziwne siedzieliśmy cały ten czas w samolocie po odjechaniu kilku metrów od rękawa. Nawet zdążyłem się wyspać.
Po przylocie do Xianyang, obskoczyli nas taksiarze jakie to Warszawskie ;) Za kurs do centrum Xi'anu chcieli 130CNY(75PLN). Olaliśmy ich początkowo bo chcieliśmy sprawdzić ile kosztuje autobus, wyszło niewiele mniej, więc postanowiliśmy skorzystać z poprzedniej oferty. Oczywiście tam już wszyscy zniknęli ale na szczęście pojawiła się jakaś Chinka i zaoferowała kurs za 140CNY. Dziewczyny od razu się zgodziły bo powiedziały, że kobieta kobiet nie oszuka i już. No solidarność jajników, wiadomo ;) Oszukać nie oszukała, ale zawiozła nas pod inny adres, okazało się, że w Xi'anie są 3 hostele tego samego właściciela. Paula robiła rezerwację w Xi'anie więc ona za moją mamą tam wszystko wyjaśniały. Trzy dziewczyny z obsługi z bezbłędnym angielskim! były bardzo miłe, do tego stopnia, że jedna z nich wzięła nas zaprowadziła do odpowiedniego miejsca płacąc nawet za przejazd autobusem. Taka to o to Chińska gościnność. Wszystko to trochę trwało więc w zasadzie mamy wolne tylko późne popołudnie, które przeznaczamy na obiad w pierogarni. Ale stanowiliśmy sensację, kuchnia była przeszklona tak że można było zajrzeć co się dzieje, ale to kucharki przyklejone do szyby obserwowały cały czas nas. Jakoś z pomocą chińskiego translatora w telefonie sympatycznej kelnerki udało się zamówić dobre rzeczy i po Hansie Klosie. A na koniec oczywiście nie mogło zabraknąć selfie z przybyszami z Europy ;)
So Young City Center Hostel Huiya Tianmu Shop
6 nocy/pokój 4os./1417CNY(808PLN)
Następnego dnia jedziemy tam gdzie wszyscy będący w Xi'anie jadą czyli do Mauzoleum pierwszego cesarza Qin zobaczyć Terakotową Armię. Z pod hostelu do dworca kolejowego (małych prędkości ;) dojedziemy autobusem miejskim za 2CNY(1,20PLN). Tam nie sposób pominąć stoi rząd autobusów które odjeżdżają jeden po drugim. Jest to autobus 306 i kosztuje 7CNY(4PLN). Dziewczyna w mundurku przez cała drogę nawija jak automat przez mikrofon, bez jakichkolwiek emocji, szok. Przed wizytą w mauzoleum idziemy na śniadanie bo wszyscy jesteśmy już głodni, jedzenie bardzo dobre, na uwagę zasługuje czosnek podany do mojej zupy.
Bilet w stępu to wydatek 150CNY(85PLN). Do zwiedzanie są trzy komory plus Muzeum. Armię trzeba koniecznie zobaczyć na własne oczy bo to coś niesamowitego. Ponad 7000 naturalnej wielkości piechurów, łuczników, oficerów a nawet koni! wykonanych z gliny. Misternie wykonanych, chociażby rysy twarzy każda inna, rodzaje fryzur czy zróżnicowane stroje. Miał rozmach skubaniutki! I pomyśleć, że gdyby nie kilku chłopów którzy w 1974 roku kopali studnie nawet nie wiedzielibyśmy o takim cudzie. W sklepie na terenie muzeum oraz w okolicach autobusów pamiątek lepiej nie kupować po przepłacicie i to sporo. Lepiej zrobić zakupy w Xi'anie na bazarze w dzielnicy muzułmańskiej, koniecznie się targujcie! Do jutra.