Kiepskie są godziny lotów ze stolicy, ale to połączenie jest po to by dostarczać pasażerów do hubu w Warszawie. I tak wylatujemy z Okęcia w piątek o 22:35 by do Koszyc przylecieć chwilkę przed północą. Z lotniska do miasta do dworca kolejowego można dojechać autobusem 23, ale nie o tej porze, autobus już nie kursuje. Niestety zostaje taxi, a w naszym przypadku 2. Krzyknęli nam 30€ za 2 samochody, zbiliśmy do 25€. Ale nie dajcie się oszukać za kurs do miasta nie powinniście zapłacić więcej niż 7€!! Tak tyle zapłaciliśmy za kurs na lotnisko w poniedziałek podczas powrotu.
http://www.airportkosice.sk/
http://imhd.sk/ke/routes-lines
http://www.penziongrand.eu/pl/fotogaleria.php
130€/4os. dorosłe + dziecko/3noce/śniadania
Koszyce to idealne miasto na weekend, ładna starówka otoczona przez komunistyczne blokowiska a las bloków najlepiej widać z 60 metrowej wieży północnej Katedry Św. Elżbiety. Taras widokowy 2€. Sama katedra bardzo okazała największa zresztą na Słowacji, z zegarem słonecznym (1477r.) i grobem Franciszka II Rakoczego. Przy katedrze stoi ciekawy eklektyczny Teatr Państwowy, którego pominąć nie można. Odwiedzając Kulturpark który się mieści w budynkach po starych koszarach, trafiliśmy na dni ukraińskie (do Użhorodu jest z Koszyc tylko 98km). Obejrzeliśmy występy zespołu ludowego, skosztowaliśmy ukraińskich pierożków, gołąbków, barszczu i innych specjałów kuchni naszego wspólnego sąsiada. Na parkingu nieopodal naszego pensjonatu natomiast był zlot food trucków ku naszemu zaskoczeniu wszystkich z Polski! Ale nie przyjechaliśmy tu jeść street foodów z polskich aut, jest tu dużo dobrych restauracji i barów z tradycyjną słowacką kuchnią i przepysznym piwem. W Koszycach na jednym z blokowisk na dachu wieżowca ustawiono 2 stodoły. To taka instalacja artystyczna, nie można jej zwiedzać, generalnie ma przypominać ludziom skąd pochodzą, znaczy się ze wsi!
Drugi dzień spędziliśmy w Koszyckim Zoo, wszak jest z nami najmłodszy członek rodziny i jemu od wycieczki też się coś należy. A my też chętnie podpatrzymy zwierzaki. Do Zoo, które znajduje się niecałe 10km za miastem zabierze nas autobus 29, odjeżdża z pod dworca kolejowego. Bilet u kierowcy kosztował 1€, a czas podróży około 30 minut. Po drodze można wysiąść na przystanku o tej samej nazwie i wejść na wieże obserwacyjną (Vyhliadková veža). Plan był taki by zrobić to w drodze powrotnej, ale plany planami. Generalnie bardzo lubię Zoo Warszawskie i do takiego jestem przyzwyczajony, ale powiem szczerze, że Koszyckie Zoo położenie ma genialne u podnóża gór na rozległych halach. W końcu jest największe w Europie Środkowej! Bilet wstępu, i tu zaskoczenie tylko 3,50€ dla dorosłego i 1,50€ dla dziecka. Jest opcja wstępu do Dioparku, z którego korzysta tylko Łukasz z Olą. Podglądanie życia zwierząt przerwał nam raz deszcz, raz śnieg i raz głód. Ale jest ratunek restauracja Daktari, również wcale nie droga! Zwierzakami Ola była zachwycona, zresztą sami popatrzcie na zdjęcia. Po powrocie do pensjonatu Ola szybko nam padała i poszła spać.
http://www.zookosice.sk/
I to by było na tyle!