Wstajemy rano wyglądamy za okno i pada. O godzinie 10 dalej pada i nie zanosi się by przestało. No trudno idziemy parasolki są, nie będziemy siedzieć w pokoju. Na Kurka twarzy widzę grymasik podobny do tego z Płowdiw, ale idzie twardo za mną ;) Obrałem kurs na Cerkiew świętego Sawy jedna z największych cerkwi prawosławnych na świecie. Kiedy doszliśmy na miejsce nasze buty i spodnie były w kiepskim stanie, a na dodatek okazało się, że Cerkiew w środku w ogóle jest jeszcze nie ukończona. Wracamy z powrotem, po drodze zahaczyliśmy o fastfooda. Zamówiłem "coś" wybrałem pierwsze lepsze z tablicy mając nadzieję na niespodziankę. No i była podano mi coś na kształt kebaba z grillowanymi owiniętymi boczkiem kurzymi wątróbkami. Za wątróbką nie przepadam ale to kombo było całkiem smaczne. W hostelu poszła w ruch suszarka. Koło godziny 16 przestało padać i się rozpogodziło. Lecimy z powrotem dokończyć nasz poranny spacer trasą z mapki, którą wzięliśmy pierwszego dnia w hostelu. Większość budynków w tej części miasta to wielkie gmachy z wpływami akademizmu, neoklasycyzmu, romantyzmu i secesji np. Parlament, Stary Pałac, Teatr Narodowy, Muzeum Narodowe, Uniwersytet Belgradzki. Muzeum Narodowe jest obecnie w remoncie a kolekcje są gdzieś przeniesione, za bardzo nie doczytałem gdzie. W końcu jakieś chociaż jedno muzeum trzeba zaliczyć i wypadało na Muzeum Nikola Tesli, akurat zdążyliśmy na ostatnią turę. Z początku wydało się nam nudne wsadzili nas przed telewizor i kazali oglądać film. Potem się rozkręciło i naelektryzowało, prześmieszny pracownik żartował sobie z nami zaczął włączać przeróżne eksponaty a my pomagaliśmy mu w jego eksperymentach. Najfajniejsze były chyba świetlówki które trzymane w rękach obok Cewki Tesli która wytwarzała pole elektromagnetyczne zaczęły świecić, normalnie prąd przez wifi ;) i starwars w jednym. W Muzeum znajduje się Urna z prochami wynalazcy.
http://tesla-museum.org/meni_en.htm
wersja po angielsku 500RSD(18,30PLN)
po serbsku 250RSD
Po wizycie w muzeum obieramy kurs na hostel ale okrężną drogą. Po drodze odnajdujemy naszą ambasadę, całkiem fajna kamieniczka. Szukałem także i znalazłem zbombardowany przez NATO w 1999 roku budynek Ministerstwa Obrony, wygląda on dość posępnie i apokaliptycznie. Wokół pełno wielkich gmachów w których mieszczą się ministerstwa. Po powrocie do hostelu i krótkim odpoczynku wychodzimy jeszcze na wieczorny obchód miasta...