Koleje Serbskie:
http://www.zeleznicesrbije.com/active/en/home.html
Rozkład jazdy:
http://w3.srbrail.rs/zsredvoznje/?lang=en
BEG>NOVI SAD 300RSD(11PLN)/os.
Pociąg do Nowego Sadu odjeżdża punktualnie, dworzec i skład nie odbiega od polskich realiów czyli niedofinansowanych i nie pierwszej młodości, ale przez to czujemy się jak w domu ;) Podróż zajmuje nam 1h40min. Wychodząc z dworca na główną ulicę widać początkowo tylko szare blokowiska i potok ludzi. Lecimy na stare miasto po drodze kupując śniadanie a mianowicie dwa kawałki pizzy. Pizze jak w Bułgarii można tu kupić wszędzie, a w szczególności w piekarniach gdzie są świeżutkie, prosto z pieca i schodzą na pniu. A przy tym są tanie jak barszcz. Nowy Sad to kulturalna i naukowa stolica Serbii, miasto kosmopolityczne coś na kształt naszego Krakowa z tą różnicą, że mieszkańcami są ludzie wielu narodowości. W prawdzie nie ma tu tylu zabytków co w stolicy ale wszystko jest umiejscowione w centrum wokół Placu Niepodległości gdzie się udajemy. Ratusz, pomnik Svetozara Mileticia, Kościół Mariacki, Cerkiew Soborowa, Synagoga, Pałac Biskupi, Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Wojwodiny, Teatr Narodowy (zaprojektowany przez Polaka) i oczywiście prowadzoną przez najstarszą w kraju działająca instytucja naukowo-kulturalna - Galerję Maticy Serbskiej.
http://www.galerijamaticesrpske.rs/index-en.html
http://www.maticasrpska.org.rs/en/
Typowa starówka kamienice z odrestaurowanymi frontami, wszędzie pełno kawiarni, restauracji i sklepów. W porównaniu do Belgradu Nowy Sad wypada lepiej w końcu to najładniejsze miasto w Serbii, ale nie mówię, że w Belgradzie było źle. Skierowaliśmy się do Parku Dunavskiego następnie nad Dunaj i to był strzał w dziesiątkę ponieważ gdyby nie to pewnie nie odwiedzilibyśmy Twierdzy Petrovardin, o której zapomniałem przeczytać w przewodniku w pociągu. Twierdza jak Modlin tylko kilka razy większa (112ha), nie od parady nazywana Gibraltarem Dunaju. Można się tu zapuścić różnymi rodzajami korytarzy, tuneli schodów i zakamarków a nagrodą jest panorama na Nowy Sad i Dunaj. Działa tu hotel i kilka restauracji, klubów, wiele pracowni i galerii. Samo miasteczko zresztą w obrębie murów ma ciekawą zwartą zabudowę (podobnie jak w rumuńskiej Sighișoarze), pięć ulic i jeden plac. Wracamy do centrum miasta na obiad tym razem trafiamy do restauracji Lipa jednej z najstarszych w mieście, lipa tylko z nazwy bo dania kuchni regionalnej i jugosłowiańskiej bardzo pyszne, polecam na pewno serbską zupę z cielęciną. Jak na taki lokal to rachunek za podobne dnia wyniósł mniej niż wczoraj w Belgradzie. Z pełnymi brzuchami lecimy dalej pokręcić się po okolicy, zwłaszcza, że pogoda nam dopisywała. W drodze powrotnej na dworzec zakupiłem w kiosku trochę fajeczek dla taty bo ja to nie palę, 150RSD-5,5PLN cena dość atrakcyjna. Pociąg stał już na peronie, tym razem nici z wyglądania przez okno ponieważ ktoś postanowił cały skład upiększyć graffiti.
NOVI SAD>BEG 300RSD(11PLN)/os.