Do Schönbrunn najłatwiej dojechać metrem, linią U4, stacja o tej samej nazwie. Schloss Schönbrunn zespół pałacowo-parkowy, letnia rezydencja Habsburgów i najstarszy ogród zoologiczny na świecie. Przepych widać tu wszędzie nic dziwnego, że wpisany jest na listę UNESCO.
http://www.habsburger.net/en/
http://imperial-austria.at/en
Do kasy kolejka jak u nas w PRLu, żar się z nieba leje, ale wszyscy dzielenie stoją i nie narzekają. Stojąc w kolejce po wzięciu ulotki, już możemy zastanawiać się jaki bilet kupimy. Wybraliśmy "Classic Pass Plus" 5 z 9 atrakcji, czas 3-4h, 19,50EUR, my mamy zniżkę z "Die Wien-Karte" czyli 17,90EUR. Mała Chinka steruje ruchem i wpuszcza ludzi co parę chwil, decyduje godzina zakupu biletu w kasie. Następnie bierzemy darmowy audio-przewodnik wliczony w cenę biletu (polish available ;D jak miło) i ruszamy na górę. Chatę powiem wam sobie postawili konkretną! Można zwiedzać 40 z 1441 pomieszczeń. Np. komnaty Franciszka Józefa i Elżbiety, aule reprezentacyjne, komnaty audiencyjne Franciszka I i Marii Teresy, Galeria lustrzana w której grał 6-letni Mozart i Chińskie Gabinety... Jak już ochłoniemy to możemy skoczyć do lewej oficyny pałacowej i skosztować darmowego mikro Strudla. Do tego dokupujemy małe Wiener Melange i delektujemy się. W międzyczasie obserwujemy gościa wymiatającego surowym ciastem nad głową, bo to takie "Strudel Show", całkiem fajnie to wszystko jest zaaranżowane a na dodatek w klimatycznej piwnicy się to odbywa. 3 punkt programu to "Romantyczny Ogród" odpicowany do granic możliwości a na dodatek wystawiono drzewka cytrusowe z pobliskiej oranżerii. Następnie idziemy przez Schlosspark na wzgórze mijając efektowną fontannę Neptun. Punkt 4 to Glorietta, kiedyś wielcy tego świata jedli tu śniadania, dziś mieści się kawiarnia. Oczywiście można wejść na górę skąd rozpościera się widok na cały pałac jak i sporą część Wiednia. Ostatni (5) punkt programu to Labirynt. Eeee tam dla dzieci jakieś bzdury. Otóż nie prawda, na początku też tak pomyślałem, ale było całkiem zabawnie. Trzy spore labirynty, zwierciadła, przeszkody wodne i inne zręcznościowe urządzenia... Na tym zakończyliśmy zwiedzanie Schönbrunn.
Jedz tam gdzie miejscowi. No to idziemy trafiliśmy przypadkiem lokalik koło naszego hotelu, bardzo fajny klimatyczny. Kilkoro lokalsów w tym dziadek ledwo trzymający kieliszek Rieslinga (mogący być zbrodniarzem wojennym, żart) i dwoje... Japończyków! Jedna kobieta, raczej właścicielka obsługiwała to towarzystwo, sporo czekaliśmy ale nam się nie przykrzyło przy kuflu zimnego piwa.
Po obiedzie i kąpieli pojechaliśmy na Ring na nocny rekonesans. Obok Parlamentu przy sporym parku stoi Ratusz, dobrze trafiliśmy wyświetlany był akurat koncert z Wiedeńskiej Opery. Można było napić się piwa, i skosztować dziwnych smakołyków. Nachtleben! ;D