Nie chce nam się zupełnie wstawać (to znowu ta Rakija), ale trzeba zwolnić pokój do 11 i zrobić jakieś zakupy do Polski. Tak więc lecimy do Mall of Sofia. Polecam oczywiście wspomnianą już kilka razy Rakiję ;D Wino marki "No Man's Land" gold np z 2007r. Bułgarską chałwę. Owczy ser do sałatki szposkiej. Prasowaną podsuszaną kiełbasę Łukankę np. z gałką muszkatołową bądź kminkiem. Piwo Zagorka lub Ariana. Plecak z tymi produktami wydawał mi się ciężki jakbym nosił cegły. Poszukaliśmy jeszcze poczty, by kupić znaczki na kartki, znaczek do Polski 0,5BGN (50 stotinek).
Wróciliśmy do hostelu, spakowaliśmy się, odnieśliśmy klucze i komunikacją miejską pojechaliśmy na lotnisko. Odprawę, kontrole paszportowo-celną przeszliśmy sprawnie, chwilę posiedzieliśmy i zaczął się boarding. Wracamy do kraju.
No nie tak szybko, po 20min lotu kapitan ogłosił, że mamy awarię i musimy zawrócić na lotnisko w Sofii (SFO), cóż to była za konsternacja na twarzach niektórych pasażerów! Powiem tak jakoś wylądowaliśmy, bo inaczej bym tego tekstu nie pisał ;D Po 2 godzinach oczekiwania na terminalu, wystartowaliśmy ponownie, z ponad 3 godzinnym opóźnieniem wylądowaliśmy na Okęciu. See U next time...