To już ostatnie przedpołudnie w Lizbonie, pora się spakować. Jest za wcześnie by jechać na lotnisko więc zostawiamy walizki i idziemy się wymeldować. Trzeba skoczyć po jakieś ostatnie pamiątki np. CD z fado, jest źle Portugalczycy obchodzą dziś święto Dzień Republiki, 05.10.1910 – Portugalia została proklamowana republiką. Wszystko pozamykane, na szczęście otwarte mają czajniki. Kupiliśmy kilka korków do wina z kogutkami naprawdę ładne (Kogut z Barcelos to wszechobecny symbol w Portugalii). Ale niestety dla mamy płyty z fado nie znalazłem, żałuję bo widziałem parę dni temu w jednym sklepiku pod zamkiem św.Jerzego. No trudno idziemy ostatni raz przejść się nad Tag jak pierwszego dnia na Praca do Comercio, po drodze mijamy policjantów, marynarzy, żołnierzy na wojskowych jeepach i motorach. Na samym placu można wzbić się w powietrze balonem. Nagle słyszymy huk jeden za drugim co się dzieje?? Patrzymy a to krążownik marynarki strzela salwami. Nie daleko na Praca do Municiplo odbywają się przedstawienia związane ze świętem narodowym. Przyglądamy się chwilkę po czym ruszamy w kierunku hotelu trzeba się zbierać na lotnisko. Czekaliśmy na Aerobusa ale jakoś nie pojawiał się dłuższy czas, postanowiliśmy wziąć taxi, był to bardzo dobry wybór za przejazd na lotnisko zapłaciliśmy za 3 osoby 9,50EUR.
Szybka odprawa, bagaż nadany, wsiadamy do arbuza i wracamy do Polski.